Śniadaniowe bułki z mlekiem w proszku
Zawsze mnie jakieś licho podkusi, coś dodam, coś zabiorę i wymienię na całkiem coś innego 😉 Lubię takie gotowanie, to jest właśnie fascynujące. Zresztą zgodnie z moim blogowym motto – moim zdaniem żeby dobrze gotować, trzeba tworzyć, a nie tylko odtwarzać.
Bułki upiekłam, bo było trzeba, bo nie ruszam się z domu od kilku dni (choróbsko, gardło mnie boli i nie chcę się dodatkowo przeziębić, a na zewnątrz zimno) i pieczywa zabrakło. Tym razem z większej ilości mąki, niż zazwyczaj, bo i tak najczęściej mrożę pieczywo, żeby było zawsze świeże i chrupiące. Bułeczek wyszło 25, więc całkiem sporo.
W pierwszej chwili po wyjęciu z piekarnika trochę się zmartwiłam, bo wyglądało na to, że skórka jest dość twarda, ale to było chwilowe zmartwienie – już po kilku minutach, gdy lekko wystygły, skórka zmiękła. Są bardzo jasne w środku, delikatne w smaku, rzeczywiście tak jakby mleczne. Miąższ jest podobny do ciabatty, zdarzają się w nim całkiem spore dziurki 🙂
Składniki (na 25 sztuk):
Zaczyn:
- 30 g. świeżych drożdży
- 1 łyżka mąki pszennej T 450
- 1 łyżeczka cukru
- kilka łyżek ciepłej wody
Ciasto:
- 3,5 szklanki mąki pszennej T 450 + 0,5 szklanki + trochę do podsypania
- 0,5 szklanki gładkiego mleka w proszku
- 5 łyżek oleju
- 1 pełna łyżeczka soli
- 2 szklanki ciepłej wody
Przygotowanie:
Pokruszone drożdże mieszam z cukrem, mąką i wodą na gęstą masę, przykrywam i odstawiam na 20 minut w ciepłe miejsce.
Do dużej miski przesiewam 3,5 szklanki mąki, dodaję sól, olej i mleko w proszku, a potem wyrośnięty zaczyn.
Dolewam wodę i mieszam ciasto dłonią, będzie się kleiło – i w tym momencie stopniowo dosypuję pozostałe pół szklanki mąki. Chodzi o to, by pomimo że ciasto się klei, jednak je przez kilka minut wyrobić. Te pół szklanki mąki dodane na końcu to ułatwi.
Ciasto odstawiam pod przykryciem – na 40-50 minut, powinno solidnie wyrosnąć.
Zagniatam je szybko (znów troszkę mąki do podsypania), i formuję prostokąt grubości 2-3 cm.
Nożem do pizzy dzielę prostokąt na kwadraty, przekładam je na blachę wyłożoną papierem.
Piekę w 220 stopniach C. ok 25 minut – sprawdzajcie sami stopień wypieczenia, gdy się postuka w spód bułki, powinna wydać głuchy odgłos.
Wtedy jest upieczona.
Przepis autorski
4 odpowiedzi
Dzisiaj robiłam te buły. Genialne !!!!
Prawda,że dobre? 😉 Bardzo je lubię i pomimo, że wolę wymyślać nowe przepisy, chętnie do tego wracam.
Dziś robię po raz kolejny bułeczki. Są idealne. Pyszne. Mięciutkie, nawet na drugi dzień. Polecam .
Bardzo dziękuję za wspaniałe polecenie 🙂